Spośród warunków koniecznych do zaistnienia wiersza
samotność jest pierwsza (...)

Michał Rachwał, ...

niedziela, 30 stycznia 2011

Piosenka

Fot. Mariusz Kus 1/ 2011
Od dnia
w którym wszystkie drzewa wycięto
nasza uliczka
jest ulicą ślepą

Już niestosownie
trzymać się za ręce
jeszcze nie czas
by iść pod rękę

Na horyzoncie pejzaż października
może już trzeba się zachwycać
nim
nim przyjdą zimy
szrony
i się rozlśnimy
i roześnimy
w przeminionym
i na memuar
spadnie łza dyżurna

Od dnia
w którym wycięto drzewo ostatnie
łatwiej
nie wierzyć że słońce dzisiejsze
od wczoraj cieplejsze
łatwiej
nie poczuć róż zapachu
a pola tulipanów z lotu ptaka
ot
zwykła kartka
czerwona taka
‒ a jeden oset
na który spojrzała Królowa Śniegu
osiem par kolczastych dłoni
do nieba
wznosi w podzięce
za to że piękne

Od kiedy tak stoimy
naprzeciw siebie
nie obok
zegar przemawia głośno.

Michał Rachwał 
19/ 12/ 2010 

środa, 26 stycznia 2011

Moja muza

***
Fot. Mariusz Kus
Moja muza wyszła z szafy
I wprost ze swej zwiewnej szaty
Kurz strzepnęła mi na biurko

Zza monokla okiem łypie
Strusiopióre to spowicie
-Zatem znów będziemy staroświeccy?

Jest zalotność w tym łypaniu
Trochę odklejony pieprzyk
Czarne lśniące rękawiczki
I papieros z długą gilzą

I opada cicho boa
Dzisiaj boa to me ramię
A w karnecie na tym balu
Wszystkie tańce tylko dla mnie
...
Rozpalone mam policzki
- Zwłaszcza jeden gdy się budzę
Bo pod nieobecność muzy
Za poduszkę mi posłużył
Dagerotyp twej prababki.

Michał Rachwał
w Krakowie, 10/ 1979
 

wtorek, 25 stycznia 2011

W listopadzie

Fot. Mariusz Kus  1/ 2011
w listopadzie
horyzont z jagód
w bitej śmietanie
a drzewa w rozpaczy
że ktoś im zabłocił
nowe dywany
z sepii
ochry
i złota

w listopadzie
rozlany atrament
słońce reglamentowane
można je schwytać
tylko podstępem
w pułapkę
z bluzki rozpiętej

w listopadzie
Pegaz zimowe
skrzydła zakłada
chochoł do róży
się skrada
lubieżnie
Muzy wdziewają
matinki
podszyte szronem
czas biegnie
w przeciwną stronę

w listopadzie
do późna gadamy
jak to
latem było
jak to
w maju będzie
z grzańców
i herbat
miło sączymy
bałamutne natchnienie
kto pójdzie
na strych
po grudniową
kolędę

w listopadzie
wszystko jest
możliwe
zza morza wrócą
ptaki sztuczne
z pustego nieba
spadnie
śnieg prawdziwy. 
Michał Rachwał

piątek, 14 stycznia 2011

Kominiarze

Fot. Mariusz Kus  1/ 2011
Zazdroszczę kominiarzom tych perspektyw
z wysokości dachów
Usiądzie taki pół na pół przez rynnę
i maluczkimi nogami pomacha.
Poza tym jest ich wystarczająco mało
- w sam raz na elitę.
Drabiną posługują się tylko
w charakterze fachowego chwytu...
Tacy bogów wybrańcy
Sadzą - Pomazańcy.
A niech się uśmiechną pod wieczór,
zza kominów,
to jest cały rój księżyców
-jeśli tylko dbają o uzębienie.
Dlatego zapewne oni właśnie
odmiatają drogę do nieba.
wiedzą dokładnie co jest do luftu.
- Leci szczotka wąsata:
W imieniu tych z góry żądam posłuchu...

Kominiarze przynoszą szczęście,
by schować je na dachu.

Michał Rachwał
Kraków, 11/ 1979, akademik  Akropol